Ej nie. Zanim merytorycznie o See Bloggers to najpierw emocjonalnie o życiu. Ostatnie dni były dla mnie istnym rolercosterem emocji, myśli i działań. Dużo się działo, dużo podróży, warsztatów, wystąpień, rozmów, smutków, radości, rozpaczy, wdzięczności, góry i doły. Jednym słowem: życie. A to wszystko oprócz duszy, to dzieje się w ciele. A ciało to nasz przyjaciel do samej śmierci, więc dobrze o niego dobrze dbać.

Wiecie... w ciało wszystko wsiąka, bo ciało z nami przeżywa wszystko, wszyściutko. Więc magazynowanie w nim bez uwalniania źle się kończy. Zapomniałam o tym, że taniec pomaga. Jakiś czas temu wróciłam do tańca jako sposobu na wypuszczanie tego z siebie, co przeżywam. Dawniej służył mi taniec towarzyski, bo go trenowałam a teraz taniec w pokoju hotelowym ;)
Przepis jest prosty: słuchawki, lustro & łazienka i gotowe. Tańczę do wszystkiego, co mam w telefonie. Ja nawet mam całe playlisty na różne momenty mojego życia - na radość, na smutek, na złość, na lęk, na wszystko, na zawsze. A czasem puszczam kawałki losowo, dając się zaskoczyć mojemu ciału i tańczę do wszystkiego jak leci: J.Lo (#love), Queen, Natalia Przybysz, London Grammar, Bon Jovi (#niewstydzęsię), Sheryl Crow, David Guetta (#aco), AC/DC... no wszystko, co ma dobry rytm :) Więc wczoraj w Łodzi w hotelu, wieczorem po całym tygodniu przeżyć, rozterek, sukcesów i upadków, z mocnym akcentem warsztatowo-wykładowym w weekend jak już dotarłam do pokoju to o 23 nie wytrzymałam i zaczęłam tańczyć. Z godnością pożegnałam więc poprzedni tydzień i See Bloggers i powitałam tańcem nadchodzący nowy :)
#taktrzebatańczyć #taktrzebażyć#żebyżyćtrzebatańczyć

Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.