Byłam już dwa razy na warsztatach „Własny pokój” u Natalii de Barbaro. I za każdym razem pięknie przeorana wracałam z odkryciami. Wiele pamiętam do teraz. Wiele też z tamtych przeżyć nie pamiętam, ale to i tak sobie tam nieświadomie pracuje. Ale jedno z nich, szczególne... zapamiętam na całe życie.
Wydarzyło się ono już w pierwszej godzinie warsztatów. Dobrane losowo (oczywiście przypadku nie było, bo one nie istnieją ;)) wylądowałam w parze z Anią niejaką cudowną. I miałyśmy sobie odpowiedzieć, czym jest dla nas „własny pokój” i Ania, której jako rdzenna introwertyczka oddałam głos jako pierwszej, powiedziała:
A wiesz... dla mnie właściwie własny pokój to mój samochód.
Bum!
Co ta dziewczyna mi zrobiła tym tekstem? Dała wolność. Od tamtej pory z podwójną rozkoszą podróżuję moim samochodem, który pierwszy raz w życiu jest naprawdę tylko mój. Prawo jazdy mam od 16 roku życia i jeżdżę dużo, i dobrze. Ale do paru lat wstecz to były zmieniające się samochody. A ten... a ten jest prawdziwie mój. Nie dzielony, nie pożyczony, nie wypożyczony, nie firmowy. Mój. Własny. Mój własny pokój.
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.