30 kwietnia 2018
Wiem na pewno.

Tknęło mnie i sprawdziłam, jaka jest definicja słowa „wiara”. Tak często słyszę: Asia, ja to wierzę w to i to. Bardzo w to wierzę. W tę metodę pracy, tego Boga, tę technologię, ten sposób życia. 

No i co czytam w definicjach?

Wiem na pewno

Wikipedia mówi:

To nadawanie dużego prawdopodobieństwa prawdziwości twierdzenia w warunkach braku wystarczającej wiedzy. Wiara jest ważnym składnikiem nadziei.

Słownik oksfordzki tak:

Silne przekonanie w doktrynę religijną, oparte bardziej na przeświadczeniu niż na dowodach.

A dr Brené Brown licząc się z potencjalną krytyką świata naukowego zdefiniowała to tak:

Wiara to obszar pokryty tajemnicą. To obszar w którym znajdujemy odwagę, żeby uwierzyć, w coś czego nie widać i siłę by puścić lęk biorący się z niepewności.

No i zastanawiam się skąd w nas taka ułuda wiedzenia rzeczy i widzenia świata na pewno. Skąd nęcąca iluzja wiedzy na 100% i pewności, że to jest TA jedyna prawda. 

Obserwuję to przy okazji różnych teorii, hipotez czy wszelakich religii. A przecież cały cud wiary polega właśnie na tym, że WIERZYMY a nie wiemy na pewno. 

Piszę o tym, bo martwi mnie zacietrzewienie i twardość w postawach, które nosimy w sobie a które nie dopuszczają elastyczności, otwartości, niejasności, szarości czy zmienności. I to dotyczy nie tylko wyznań religijnych, polityki ale też chociażby słuszności niektórych teorii naukowych, myślenia o nas samych i co ciekawe obserwuję to również w obszarze rozwoju osobistego:

  • A to, że tylko ta metoda słuszna a inne głupie.
  • A to, że tylko jak to i tamto to będziesz miał efekt.
  • A to, że stosowanie tego a nie stosowanie tamtego jest bez sensu albo właśnie tylko to ma sens. 

Ja wiem, nawet pisałam niedawno, że tęsknimy za przewidywalnością i pewnością w tym niepewnym i nieprzewidywalnym świecie. Ale na hipokryzje zakłada wierzenie w coś, co uznajemy za jedyne słuszne. Bo skoro to coś jest jedyne słuszne, to nie trzeba w to wierzyć. Wystarczy wiedzieć. 

I chyba wraca jak bumerang temat radzenia sobie z niedookreślonością, porzucaniem 0-1 sposobu myślenia, widzenia świata czarno-białym. To może przerażać... bo jeśli porzucimy sztywność to zostaje „tylko” wiara i zaufanie do tego, co czujemy - no i „o zgrozo” zaufanie sobie. A tego boimy się bardzo. Kto wie, czy nie najbardziej?

I kompletnie nie wiem, dlaczego przed długim weekendem Wam akurat o tym piszę, ale WIERZĘ, że właśnie o tym miałam napisać.

Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.

Podziel się:

Kategorie

Ostatnie posty

Joanna-Chmura-28.07.23
Siostro, siostro jedziesz ostro!.
Chciałabym dzisiaj o kibicowaniu dwa słowa. Oprócz sportu i muzyki to niełatwo nam jest się nauczyć tej umiejętności, bo bycie kibicem w życiu codz...
23.07.23
Feel, deal, heal i...
Mówi się, że w pracy wewnętrznej ważne są trzy kroki: feel, deal, heal. Czyli poczuj, zmierz się z tym a na końcu ulecz. Choć uleczenie to też pocz...
19.07
A co jeśli...
Co robisz kiedy się boisz? Kiedy jak sieć zarzucona do wody, z łatwością łapiesz myśli, które budują niepokój? A co jeśli stracę prace? A co jeśli ...

Tagi

Posłuchaj podcastu

Oglądaj mój kanał na YouTube

Na stronie używam ciasteczek, są bez mleka i cukru, słodzone miłością do znaków. Pliki cookies są zapisywane w pamięci przeglądarki internetowej. Chcesz wiedzieć więcej, kliknij tutaj