To jest Warszawa. Miasto, którego nie mogłam polubić. Miasta, którego nie wybrałam. Choć w sumie to wszystko jest jakimś moim wyborem. Wtedy tego nie wiedziałam. Mogłam studiować w Wawie ale mnie przerażała, onieśmielała i wydawała się taka nieprzychylna. Wolałam Kraków na czas studiów. Znałam go jak własną kieszeń. To był taki mój drugi dom.
Ale po Rzeszowie, Krakowie, Amsterdamie, Plymouth, Santa Barbara, to właśnie Warszawa zatrzymała mnie dla siebie najdłużej. Od obwąchiwania się i wytykania sobie ułomności, polubiłyśmy się. Nie jest to miłość na zabój, ale to jest taka dojrzała i mądra miłość. Na dobrym fundamencie wsparcia, taka wiecie - dobra przyjaźń.
Wiecie... To nie jest jakoś wybitnie piękne miasto. Po przeprowadzce z Amsterdamu do Wawy płakałam chyba z miesiąc, bo zamiast kanałów, uliczek, łódeczek miałam hutę, wielką płytę i robaki w zsypie na śmieci. 12 lat później nie ma śladu po hucie, wielkiej płycie i robakach przynajmniej dla mnie. Nauczyłam się po 5 przeprowadzkach, zmienianych dzielnicach, ulicach, kodach pocztowych, że nieważne czy to Kalifornia czy Kabaty, czy godzinę do przodu czy do tylu, to ja wykonuje wewnętrzną podróż, a ta zewnętrzna jest tylko manifestacją. Paradoks polega na tym, że ostatnie lata zakotwiczyły w jednym mieście, które zaprosiło mnie do póki co najdalszej podróży. Podróży w głąb siebie. Warszawa okazała się być dla mnie hojna, łaskawa, otwierająca czule na mnie te swoje powojenne ramiona. Otwierała i pytała:
- czego się boisz?
- przed czym uciekasz?
- czego nie mówisz?
Jak sami widzicie. To nie są łatwe pytania. A co dopiero odpowiedzi na nie. Warszawa w swej szorstkiej miłości powiedziała: nie będę cię rozpieszczać, tulić i koić ale... jeśli mi zaufasz to spotkają cię tutaj piękne rzeczy. Rzeczy o których marzyłaś albo nawet nie. Mogę obiecać ci życie w pełni: smutek i radość, lęk i niepokój, swobodę i uwikłanie, sukces i porażkę, miłość i pęknięte serce. Wchodzisz w to?
Weszłam.
Warszawa mnie odważała. Gdyby nie to, że musiałam siebie tu jakoś odnaleźć, to nie poznałabym swoich możliwości, które swoją drogą ciągle odkrywam, bo mam wrażenie, że ich granice ciągle się przesuwają. To tutaj założona działalność gospodarcza oznaczała robienie AC/DC, prowadzenie rekrutacji, szkoleń, wykładów, wystąpień, warsztatów, webinarów. Potem sprawa zaczęła nabierać tempa i pojawiły się rzeczy, których nie wiedziałam jak się robi: radio, telewizja, artykuły, komentarze. Uczyłam się na żywca i na żywca popełniałam setki błędów. Stawiałam kroki w tańcu, którego nie znałam, ale wiedziałam, że serce mnie poprowadzi a to miasto mi sprzyja. Stopniowo więc Warszawa polubiła Chmurę, a Chmura Warszawę. I jak mawiają mądrzy przydrożni mędrcy: „Powiem Państwu, że nie żałuję.”
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.