Lęk o przyszłość. O jutro. O rodzinę. O dzieci. O siebie. O pracę. O pieniądze. O zdrowie. O samochód. O pogodę. O wynik. O sprzedaż. O firmę. O pokój. O wojnę. O wolność. O miłość. O nowe. O stare. Mogłabym tak długo…
Lęk jest z nami non-stop. Właściwie każdego dnia boimy o coś lub czegoś. I wielu, wieeeeelu z nas marzy o odwrotności tego stanu: czyli pewności i w jej konsekwencji poczuciu bezpieczeństwa. Marzymy i dajemy sobie wmówić, że to jest do zrobienia albo do kupienia. I próbujemy to sobie dać, kupić, dostać. W sumie naturalne jest to, że tęsknimy za stanem bezpiecznym. Ba! to właściwie nawet biologicznie zasadne i ewolucyjnie sensowne. Ale… nie wiem czy wykonalne i czy kiedykolwiek będzie możliwe. Czy da się nie czuć lęku?
Jest mi bliżej do myśli, że niepewność i nieprzewidywalność to jest coś, co będzie z nami już zawsze. Zmienność to jedyna stała rzecz w tym świecie. Więc gdyby tak, zamiast szukania pseudo-sposobów na poczucie bezpieczeństwa nauczyć się:
- radzić sobie z lękiem
- oswoić niepewność
- zaprzyjaźnić z nieprzewidywalnością?
Ha! To by było coś. Wyposażeni w te 3 rzeczy mielibyśmy siłę i spokój w odpowiedzi na całą zmienność życia. Bycie przygotowanym na to, na co przygotować się nie da, to dopiero umiejętność!
Nie wiem, czy się z nią rodzimy, ale wiem, że można ją rozwijać. I jak na moje oko i serce rozwijając ją potrzeba szlifować:
- zaufanie do siebie samego/samej
- życzliwość dla siebie samego/samej
- akceptację odczuwania lęku właśnie.
I nie da się tego zrobić jednorazowo. To praca na zawsze. Na ciągle. Na każdy dzień. Ma ona w sobie coś z poznawczo-behawioralnych korzeni, trochę z terapii akceptacji i sporo z duchowości. To potężna umiejętność więc i korzenie szerokie.
Stąd może zamiast jutro budzić się z lękiem, spróbujmy po przebudzeniu przywitać się ze światem tak jak pisze pisarka Elizabeth Gilbert w swoim liście do lęku w książce "Wielka magia":
"Drogi Lęku,
Rozumiem, że dołączysz do mnie i mojej kreatywności w tej naszej wspólnej podróży zwanej życiem. Takie jest twoje zadanie i parasz się nim od zawsze. Doceniam Twoje poczucie obowiązku i zaangażowanie w pracę, którą wierzysz, że powinieneś w moim życiu wykonywać. Traktujesz swoją pracę bardzo serio a wśród twoich obowiązków widzę, że masz wpisane między innymi: generowanie paniki wtedy, kiedy tylko podejmuję się robienia czegoś nowego. I muszę przyznać… jesteś w swojej robocie świetny. Więc jeśli musisz to robić, to działaj ale obiecuję ci, że ja też będę i to niezależnie od tego, co ty zrobisz. Chcę, żebyś wiedział, że w tym samochodzie, w którym wspólnie podążamy przez życie jest miejsce dla nas wszystkich, więc czuj się jak u siebie w domu. Pamiętaj jednak o tym, że to ja i moja kreatywność podejmujemy tutaj decyzje. Szanuję to, że z nami jedziesz i, że jesteś częścią rodziny. Nigdy cię z niej nie wyrzucę, więc możesz z nami dalej jechać. Możesz nawet mieć swoje zdanie ale … nie masz prawa głosu. Co więcej: nie dotykasz map. Nie dotykasz tempomatu. Stary, nawet nie masz prawa dotknąć radia. Aha i najważniejsze: nie masz prawa kierować tym samochodem."
Amen
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.