Anglojęzyczni powiedzieliby tak: When was the last time you did something for the first time?
A po naszemu najbliżej do: Kiedy ostatnio zrobiłeś coś po raz pierwszy?
No ja szczerze przyznam, że nie przepadam za tym pytaniem, bo jakby faworyzuje to „pierwszeństwo”, że to ważne, ohy i ahy. A ja w gruncie rzeczy lubię drugieństwo i trzecieństwo też, bo wtedy mogę poprawić to nieidealne pierwsze hehehehe. Ale tak bardziej serio, to odwaga ma przeróżne oblicza. Czasem odwagą jest nie próbować nowego i narazić się na komentarze w stylu „boisz się, no co ty, weź, gdzie twoja odwaga?”. Czasem odwagę jest jednak spróbować czegoś, czego nie zrobiliśmy nigdy wcześniej ale czujemy, że to ten czas. I na dowód tej drugiej opcji mam takie oto fotki. A właściwie fotki & wrotki.
Otóż miesiąc temu pojechałam pierwszy raz na wrotki. Bardziej precyzyjnie rzecz ujmując, to jechałam z myślą, że poczekam, popatrzę, pokibicuję innym wrotkom. Nic takiego się nie wydarzyło. Dostałam totalnie odjechane mega-giga-disco-wrotki - więc jakby sami rozumiecie, najładniejsze w sali. No to ubrałam i zaczęłam jeździć. Choć jeździć to też za dużo powiedziane. Przesuwałam się po milimetrze tej sali zgrabnie przekonując grawitację, żeby jednak dała mi spokój.
Dlaczego to tym piszę. Ano dlatego, że czasem odwaga to powiedzieć: wiesz... ja zostanę i popatrzę. A czasem odwagą jest założyć wrotki i dać się porwać tym oczom i uśmiechowi. Jak rozróżnić jedno od drugiego? Sercem, moi mili najmilsi. Więc sercem słuchać: zostać czy odejść, zatrudnić czy zwolnić, zaufać czy nie ufać, wybrać czy nie wybierać, wysłać czy nie wysyłać, mieć czy być, czuć czy myśleć itp. Jest z czego wybierać.
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.