Dziś zerknęłam do tych rozdziałów książki, które już istnieją. Napisałam tam między innymi tak:
"Ostatnio ktoś mnie w wywiadzie zapytał, jak sobie radzę z tym tempem, z tymi zmianami, z tym rozwojem mojego życia zawodowego? Jak w ogóle radzę sobie z życiem?
No… radzę sobie jak umiem najlepiej. Nie mam złotego sposobu. Nie mam tajemniczego sposobu. Nie mam nawet rady dla innych. Ledwo daję radę dla siebie. Ale... żeby nie zostawiać Was z niczym to... czasem radzę sobie naprawdę dobrze i góry przenoszę, a czasem chowam się pod kocem i to tylko dlatego, że nie mam piwnicy, inaczej to bym się tam ukryła. Czasem chcę krzyczeć (choć jeszcze nie umiem dobrze ale już powoli powoli) z radości a czasem chcę się zapaść pod ziemię. Czasem płaczę przed wystąpieniami lub po, choć nie wiem dlaczego a czasem śmieję się z wdzięczności za to, co mam. Czasem myślę, że więcej nie dam rady a czasem mam tak, że wierzę, że mogę wszystko. Jestem jak życie, jestem wszystkim. I dla pocieszenia (siebie i może was też) powiem, że w gruncie rzeczy na przestrzeni czasu widzę ogromny postęp, bo np. spada liczba rzeczy, których się boję. Hura! Z listy odpadają powoli wystąpienia publiczne, radiowe czy telewizyjne. Oswajam te przygody. Już śpię prawie całe noce przed nimi, prawie. Już nie budzę się w nocy z myślą, a o czym mówię w tym wykładzie w trzecim segmencie? Szybciej też podnoszę się z podłogi, jak mnie coś na nią zwali. Szybciej wiem, o co mi chodzi, szczególnie kiedy nie wiem, o co mi chodzi ale chodzi mi o to bardzo mocno (jak mawiają w jednym z memów)."
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.