Gabby Bernstein to ta dziewczyna od „Wszechświat Cię wspiera”. Już kiedyś pisałam sto lat temu, że wydała takie karty.
Aha mały wtręt. To będzie wpis o duchowości, więc wszyscy mający uczulenie na te duchowe duchowości zapraszam jutro ;)
Więc właśnie ona (ta Gabby) generalnie pisze to, o czym mowa w Kursie Cudów, czyli o cudach a warunkiem cudów jest „poddanie” się temu, co jest. Chryste Panie Matko z Córką i Ojcowie naszych Ojców z dziada pradziada. Toż to oznacza w języku moim „puścić kontrolę” i zaakceptować, że nie na wszystko mam wpływ. (Crazy!) To znaczy na to jak bardzo się temu poddam albo nie poddam mam wpływ i w sumie tylko na to.
I ja sobie myślę, no dobra jeśli chodzi o np. to że nie ma dziś frytek w menu, to się poddam temu. Zaakceptuję. Przystanę na to i mówiąc po staropolsku „no doooobra I will surrender”, ale odpuszczanie innych spraw, gdzie uwielbiam mieć poczucie kontroli a przynajmniej dużego wpływu, bardzo dużego, wszelkiego, totalnego to jest wyzwanie. Nie, no dobra nie jest tak źle. Jest znacznie lepiej niż znacznie dawniej.
No i można się zastanowić po co ja to pisze? Bo mogłabym to pisać w skrytości notatniczka a nie tak tutaj. Ale pisze tutaj gdyż, ponieważ, z racji tego, że to jest umiejętności na miarę XXI wieku, czyli bieżąca, to trzeba nam sobie o tym przypominać. Pamiętacie wpis o radykalnej akceptacji? No to, to jest jej siostra. Odpuszczanie. Zaufanie. Poddawanie się w sensie, dawania się czemuś ponieść.
I zarządzam dzień, dniem akceptacji i poddawania się, zaufania i bycia niesionymi. A z racji tego, że czwartek zarządzam Tłusty Czwartek. Aaaa nie, czekaj, wróć. Już ktoś to zarządził. To nawet lepiej. To w czwartek jeszcze bardziej poddajmy się pączkom, zaufajmy im i dajmy się im ponieść :)
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.