Niedziela to dla wielu osób wychowanych w domach katolickich taki czas (przynajmniej z założenia) na wewnętrzną pracę duchową. A może też i dla innych religii, bo to dzień dla wielu niepracujący, więc jest więcej przestrzeni dla siebie.

Obserwuję a raczej wysłuchuję w swojej pracy, wieluuuuuu historii odnoszących się do religii i religijności. Gdybym miała je zamknąć w jakimś jednym określeniu, to można by było ogólnie tę pulę tematów nazwać: kryzysem religii. Religii rozumianej jako ściśle określony format rozwijania sfery duchowej.
Coś się ewidentnie zmienia w sposobie realizowania tej potrzeby. Coś jest na rzeczy, choć… ona sama w sobie pozostaje niezmienna. Potrzeba dbania o rozwój duchowy to dla wielu z nas jeden z filarów życia. Czujemy potrzebę dbania o tę sferę, którą różnie nazywamy. Czasem mówimy o tej części siebie „dusza”, czasem „wnętrze”, czasem „moje ja”. Pewnie macie jeszcze inne nazwy na to.
I w tej pracy rozwojowej przychodzi moment w, którym zadajemy sobie pytanie, jak o tę sferę dbać, jak ją pielęgnować, jak nie zatracić tego, co świat materialny z łatwością może przygnieść oferując nam świecące świecidełka. Jak się nie pogubić? Czyli jak się odnaleźć? Jak dbać o jasność? Jak zaakceptować cień? Jak przynależeć? I jak nie zatracić siebie?
To nie jest łatwa droga. To droga, która często zahacza o kryzys tożsamości i to wibrujące wówczas pytanie: Kim jestem? Jeśli nie jestem już wyznawcą tej czy innej religii, to kim jestem? A co jeśli ta religia nie akceptuje mnie w całości? To jak przynależeć? I co wtedy, kiedy wymaga ode mnie czegoś, co trudno mi zrozumieć i zaakceptować? To kim jestem? Półwyznawcą? Tę drogą usłaną pytaniami, na którą wówczas wchodzimy można by było nazwać Duchową Odnową - i w sumie to ja ją właśnie tak nazywam. To droga gdzie od nowa szukamy odpowiedzi na pytanie: Kim jestem?
No i zdradzę Wam moją radość, że od nowego roku przygotowuję coś, co mam nadzieję, będzie wsparciem dla osób poszukujących. Coś, co mam nadzieję będzie karmić i wspierać właśnie te aspekty duchowej drogi rozwojowej. Bo ta droga to droga wiecznych poszukiwań i wiecznych wątpliwości. To codzienne stawanie sobie pytań: Czy to zbliża mnie do najlepszej wersji siebie? Czy od niej oddala? Czy jestem miłością? Czy dominuje mnie cień?
No pytań jest milion na tej krętej ścieżce duchowości. Dlaczego aż milion? Ano dlatego, że kiedy rezygnujemy z ściśle wytyczonych ram, to trzeba te ramy samemu wytyczać. Odważnie, uczciwie i w zaufaniu do Miłości a to łatwe nie jest, więc dobrze mieć wtedy wsparcie.
Właściwe to zawsze dobrze mieć wsparcie.

Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.