Kurka… 100 lat temu kobiety otrzymały prawa wyborcze, wywalczyły prawo głosu. Zastanawiałam się, jak chcę się do tego odnieść, bo chcę i już pod wieczór wieczorny wiem. Ha! Nie bez przyczyny jestem psychologiem, bo przecież odniosę to do jednostki, a jakże. Do kobiety, do mnie, do ciebie, do niej.
Wiecie, bo te prawa wyborcze mają dla mnie szersze znaczenie, niż tylko głosowanie w wyborach politycznych. Dla mnie ta rocznica, to jest przypomnienie o prawie wybierania, które mamy każdego jednego dnia. Prawo decydowania o tym, czego potrzebuję, czego chcę, o czym marzę. Prawo mówienia „tak”, prawo mówienia „nie” a nawet prawo mówienia „nie wiem”.
I mam taką propozycję, żebyśmy świętowały przez kolejne 100 lat wielokrotnie korzystając z:
- Prawa do pracowania albo niepracowania
- Prawa do rodzenia dzieci albo ich nierodzenia
- Prawa zgłaszania swoich pomysłów lub ich braku
- Prawa do posiadania odmiennego zdania
- Prawa do zgłaszania sprzeciwu
- Prawa decydowania o swoim ciele
- Prawa do zmiany zdania
- Prawa do trwania przy swoim
- Prawa do odpuszczania
- Prawa do nieodpuszczania
A najciekawsze jest to, że często zanim ktoś inny nam odbierze oficjalnie czy nieoficjalnie te prawa, to same sobie je odbieramy, bo:
- to może nie wypada
- nie powinno się
- zbłaźnię się
- co ludzie pomyślą
- a co jak się nie zgodzą
- może to zbyt aroganckie
- wyśmieją
- a może to za duże ego
- może mi odbiło
- może to bez sensu
- itd.
Są na tym świecie miejsca, miasta, domy, w których kobiety nie mają prawa głosu a co dopiero wyboru tego, czy tamtego. I tak myślę o nich dziewczyny, że oprócz pomagania i zmiany, to do licha choćby w ich imieniu, doceniajmy to, że my możemy wybierać, mówić, pytać i korzystajmy z tego prawa na okrągło. Na okrągłą rocznicę!
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.