Wczoraj miałam sytuację, która pewnie jest opisem niejednego domostwa w Polsce, a może nawet na świecie. Trzy konferencje z rzędu. Po polsku i dwie po angielsku w tym jedna 2h! Z kamerą. Szukam miejsca do pracy. Jak wiecie, za wiele opcji nie ma.
W salonie nie mogę, bo to centrum dowodzenia: lego – siedziba ministerstwa zabawy, tv – siedziba ministerstwa informacji, piekarnik – siedziba ministerstwa opieki społecznej, drukarka – siedziba ministerstwa pracy. Nie wcisnę się. W sypialni nie mogę, bo tam najsłabsze wifi. Sięgam po ostateczność i idę do pokoju dziecięcego.
Ustawiam kamerę tak, żeby nie było widać borsuka, Elzy, Mii i jej elfowych przyjaciół, ani nikogo z Psiego Patrolu. Udało się. Zasiadam, łączę się. Z radością klikam połącz... a, że teraz cały świat na zoomie więc drżę, czy się uda ale... po chwili dźwięk jest! Obraz jest! Rozmówca jest! I kiedy już mam rozpocząć pracę ja i mój rozmówca po drugiej stronie oceanu słyszymy: Krasnoludem się nie rzuca!
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.