Żal, żałoba... - z ang "grief".
To emocja, na którą robimy miejsce i której się spodziewamy najczęściej po stracie kogoś bliskiego. I to ważny czas. Potrzebny. Naturalny. Wyciszający. Dający przestrzeń na ukojenie.
Ale ta emocja potrzebna jest nam dużo, dużo częściej. Taki czas żałoby jest potrzebny za każdym razem, kiedy coś tracimy... Marzenie o czymś. Nadzieje na coś. Tęsknotę za czymś lub za kimś.
To takie chwile, kiedy nasze plany na przyszłość musimy zrewidować i coś odłożyć na kiedy indziej, słowem stracić w tej wersji, w której wydawało nam się najlepsze. Chodzi często o to, żeby pozwolić odejść temu ukochanemu wyobrażeniu.
Albo to takie momenty, kiedy nasze małżeństwo nie idzie w te stronę, w którą chcielibyśmy, żeby szło.
Albo wówczas, gdy spotykamy osobę, z którą łączy nas wiele ale nie jest ona albo my na etapie w życiu, w którym może się zaangażować w relacje.
Albo wreszcie kiedy przyjaźń, która kiedyś była znacząca teraz okazuje się już tylko wspomnieniem a my ciągle mamy nadzieje, że będzie "tamtym" czymś, co zostawiliśmy lata temu.
To po prostu chodzi o takie momenty naszego życia, kiedy coś umiera. Kiedy coś się kończy. Zmienia stan.
Miejmy w takich chwilach więcej wyrozumiałości i czasu dla siebie na doświadczanie tego żalu. To ważne. Bardzo ważne.
Odżałowanie ukoi ból, zaleczy ranę i zrobi miejsce na nowe. Żal pełni funkcje oczyszczającą. Niech robi swoje szczególnie teraz, kiedy... żegnamy stary rok i witamy młody a z nimi wspomnienia i marzenia.
I jak to mówią za oceanem:
"Cry a river. Build a bridge. Get over it."
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.