Wiecie co jest dużą sztuką w relacjach? Przepraszanie. Ale to w sumie prawie żadne odkrycie. Myślę, że na bank to już wiedzieliście. Bo to dla wielu z nas trudne i stanowi nie lada wyzwanie. Więc oklaski i schłodzone piwo/wino/prosecco/woda dla wszystkich, którzy już to potrafią i mają odwagę to robić. Ale... i tu lepiej usiądźcie... jest coś trudniejszego niż przepraszanie.
Pod niebiosa potrójnie wychwalam związki, w których ta druga strona przyjmująca przeprosiny, właśnie potrafi je PRZYJĄĆ. Bo to... duuuuuża sztuka. Przez duże DU!
Żeby się nie odegrać. Nie wywyższać. Nie mówić „a nie mówiłam”. Albo żeby całkiem zignorować. Tylko z otwartym sercem przyjąć. Przyjmowanie przeprosin jest tak samo ważne jak przepraszanie. To ten taniec jednego z drugim buduje zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. To ten taniec buduje odwagę. To ten taniec buduje miłość. I w ogóle tak wzmacnia szczerą komunikację, że jaciękręcę.
Więc jeśli ktoś Was w najbliższym czasie za coś przeprosi, to z uważnością sędziego bocznego meczu finałowego mistrzostw świata, otwartością amerykańskiej Statuy Wolności, cierpliwością fotografa przyrody National Geographic i czułością Jane Goodall... przyjmujemy.
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.