Wiecie... Święto Niepodległości spędziłam podwójnie. Jedna część pracowała nad czymś pięknym i ważnym a druga część mnie smuciła się na te wszystkie zajścia. Choć starałam się pamiętać, że najciemniej tuż przed świtem.
Najmocniej uderza ostatni cios, bo po nim nie ma już siły. Najgłośniej odzywa się głos, którego zaraz nie będzie, żeby jeszcze wybrzmieć, bo zaraz ucichnie. Nie wiem, czy to, co się działo 11.11 jest tym głośnym głosem, ostatnim ciosem czy ciemnością tuż przed przełomem, ale takie to już nasze losy ludzkie, że przełomy poprzedza dno. Uderzenie. Cios. Mrok.
W momencie mroku najważniejsze jest by nie tracić nadziei, chęci działania, zmiany tam gdzie mogę jej dokonać. I jak to ja, zastanawiałam się co mogę zrobić, co zdziałać, co w zasięgu mojego serca jest. I jedna rzecz jest oczywista, bo trąbię o niej od poniedziałku i jeszcze będę trąbić, czyli ten kurs online, ale druga rzecz, która niedługo się wydarzy to kolejny wykład charytatywny, w którym zbierzemy pieniądza na… niedługo zdradzę co i jak.
I będę powtarzać do śmierci… wiecie co trzeba zrobić jak robi się ciemno. Zapalić światełko. Każdy w swoim otoczeniu może. Światełko to słowo przepraszam. Światełko to przytulenie. Światełko to telefon do dawno nie słyszanej osoby. Światełek jest mnóstwo. Więc po prostu, weźcie i idźcie zapalcie, co tam możecie! Najlepiej to serce.
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.