Wiecie, że zakupy też potrafią być wspaniałym narzędziem tłumienia emocji. Przypisujemy rzeczom właściwości magiczne, zmieniające nasz nastrój, poczucie wartości czy dające możliwość spełnienia.
I na chwile to prawda. Ale tak samo jest z czekoladą, winem czy seksem. Na chwile unoszą nas w inną przestrzeń ale potem się kończą. Znikają. A my? Spadamy na ziemię. Zostajemy z tym samym uczuciem, które próbowaliśmy przykryć torebką, samochodem, zegarkiem, kosmetykami, orgazmem, pracoholizmem itd itd itd.
I ani w torebce, ani w seksie, ani w pięknym samochodzie nie ma nic złego. Chyba, że próbujemy nimi załatwić coś innego niż to, do czego zostały stworzone.
Dziś to dobry dzień do ćwiczenia pytania: po co to kupuję?
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.