Kurka, tyle się u mnie teraz dzieje, że dopiero wieczorami mam miejsce, żeby do Was tutaj napisać. Ale noce ciepłe można nie chodzić spać i klikać w klawiszątka ;)
Piszę dziś w sprawie życia.
Po opublikowaniu mojego wywiadu przeprowadzonego przez Joanna Rubin dla Kobieta.Onet.pl dostałam całą masę pięknych wiadomości, jakie to odważne i piękne tak mówić szczerą do bólu prawdę, o takich trudnych przejściach. Część tych wiadomości miała w sobie jeszcze zdania, które mniej więcej miały taki wydźwięk:
"Jak pięknie wygrałaś tę walkę z trudnościami w życiu!"
I to właśnie o tym chciałam dwa słowa.
Bardzo bym chciała, jeśli w ogóle Was interesuje moja historia, żebyście patrzyli na nią jak na: zamknięty ale jednak nie zamknięty rozdział. Chodzi mi to, że ta historia nie przebiega tak:
- choroba
- walka
- zwycięstwo
- happy end.
To nie jest tak, że było ciężko ale wyszłam z tego i teraz jest mega-czadowo-wypierdziście-same-łąki-i-maki-śpiew-słońce-i-las.
To prawda, że zmierzyłam się z ciemnością i już nie jestem chora. To prawda, że prawdopodobnie wymknęłam się śmierci z rąk, że moja wola życia była większa. To prawda, że musiałam wykazać się ogromem wytrwałości, ogromem nadziei i chęci wyzdrowienia. To wszystko prawda.
Ale to nie z tego jestem dumna najbardziej. Najbardziej jestem dumna z tego, że w toku tego wszystkiego zrozumiałam, że życie ma swoje ciemne oblicza, trudności, wyzwania i to jest NATURALNA jego część. I teraz już wiem, że nie chodzi o to, że coś pewnie ze mną nie tak, bo czuję smutek, ból, lęk - a powinno być wesoło, radośnie i szczęśliwie 24/7.
Ani ze mną nie jest coś nie tak ani nawet z życiem nie jest nic nie tak, że takie jest. Ono takie ma być. Łatwe i trudne, proste i skomplikowane, płytkie i głębokie.
"Nawet po wygranej" z tymi trzema chorobami życie nadal momentami jest cholernie trudne, bolesne, przerażające i stawiające wyzwania przede mną, dokładnie tak jak wtedy, kiedy ważyłam 39 kg. Z tą tylko różnicą, że teraz wiem, że:
- taka tego życia natura i już
- potrafię na różne te momenty jakoś o siebie zadbać a nie od siebie wymagać.
Bo życie nie zmieniło swojej dynamiki od czasu choroby na przestrzeni mojego życia. Ba! Ono nawet od pierdyliarda lat jest takie samo - dzień i noc, jasne i ciemne, łatwe i trudne.
Więc ta moja historia raczej wygląda tak:
- choroba
- walka
- zwycięstwo
- inna choroba
- inna walka
- inne zwycięstwo
- jeszcze inna choroba
- jeszcze inna walka
- jeszcze inne zwycięstwo
- i tak wielokrotnie...
Lubię myśleć o swoim życiu, jak o codziennym wstawaniu i upadaniu a nie jako o jednej wygranej.
Update: Mój krytyk wewnętrzny mówi, że nie wyraziłam się jasno. Ale wierzę, że gada tak tylko dlatego, że ciemno za oknem. Wy na pewno zrozumiecie, co miałam na myśli.
Ot. Dobranoc.
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.