Sztukę wystąpień publicznych wciąż jeszcze opanowywuję. W sensie uczę się jej. Można się do tego przygotowywać godzinami przed ale i tak najszybsze, najlepsze i najboleśniejsze lekcje dostaje się już będąc na scenie. Moje początki były… jak to początki różne - szukałam lepszego określenia ale słownik wyrazów nie wynalazł czegoś co łączy w sobie urocze & koślawe jednocześnie. Nie to, że teraz jestem bez zarzutu ale przynajmniej mam więcej życzliwości do siebie i skupiam się na tym, co mam do powiedzenia, bo w to wierzę, że ma sens a resztę nadrabiam naturalnością i przekleństwami ;)
Piszę o tym dlatego, że oprócz merytoryki, którą jak wiecie, najpierw sobie rozrysowuję jako gluty, rogale i inne takie, to ważna jest też obecność ciała. Czucie się we własnym ciele jest istotne mega bardzo wielce, bo to w tym ciele stoi się przed tymi ludźmi, porusza, gestykuluje itd. No i właśnie ostatnio na warsztatach w piątek opisywałam jak kiedyś dawno temu byłam zaproszonym gościem Beaty Sadowskiej na premierę magazynu „Dbam o zdrowie”. I wszystko pięknie ładnie ekstra świetnie ale ku memu zaskoczeniu jak weszłam do tej sali, to zobaczyłam, że rozmowa przed widownią odbywać się będzie na dwóch stołkach barowych. Mój tryb myślenia był szybki: „O jak fajnie, można sobie spocząć, będzie wygodniej.” Jak ja mało wiedziałam o stołkach barowych…
Stołki barowe moi drodzy to niby zwyczajne stołki ale nie do końca, bo słowo „barowe” jednak ma znaczenie. Czyli stołek barowy to daleki, oj bardzo daleki kuzyn zwykłego stołka. Jak widzicie na zdjęciu one mają w 1/3 swojej długości taką obręcz. No i ta obręcz… jest magiczna, bo słuchajcie ona znika. W moim tamtejszym doświadczeniu, kiedy się już usiądzie na stołku (barowym!), to ona znika. Człowiek próbuje odpowiadać na pytania a jednocześnie szuka stopami tej obręczy - a jej dziada jednego nie ma. Więc, żeby nie DYNDAĆ, tak moim drodzy, nie dyndać przed widownią stopami połączonymi z nogami jednak nie długości nóg Ani Rubik, owija je sobie wokół… nie obręczy tylko tej podłużnej osi stołka (barowego!).
Zdjęcie zostało zrobione nieco później, kiedy już obręcz stała się ciałem i mogłam oprzeć szanowne 37. Więc tak jak mówię, człowiek niby się przygotowuje do wystąpień ale szlify zdobywa już w akcji. Szlify i wiedzę o stołkach. Podestach. Podłogach. Wystąpienia publiczne to normalnie życie na krawędzi! ;)
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.