Jak mawiają anglojęzyczni - photo blast from the past.
To była dla mnie ogromnie stresująca ale też ważna, bo przełomowa sesja fotograficzna. Nie muszę chyba tłumaczyć, jak krępujące i koślawe na początku jest stawanie przed obiektywem. Zazdroszczę bardzo tym, którzy tego nie mają albo szybciutko im znika.
U mnie to trwało długo. Wtedy, podczas tej sesji, jeszcze nie miałam aż takiej biegłości w radzeniu sobie z głosami krytycznymi. A szczególnie jest trudno, kiedy krytyk wewnętrzny nie jest po mojej stronie. Kiedy mówi całą masę komentarzy w stylu "nie nadajesz się do tego", "tracisz jego czas", "po cholerę Ci to", "bez sensu Aśka", "aleś sobie wymyśliła" - no i klasyczne "jesteś za gruba", "za brzydka", "za niska", "za bez sensu".
I tak jak w życiu oprócz wewnętrznej pracy nad sobą to jeszcze potrzebujemy czasem wsparcia z zewnątrz - tu dużą rolę odgrywa fotograf i to, w jaki sposób buduje atmosferę, jaką tworzy energię, co mówi i jak pomaga oswoić sytuację. Bo i jemu i mnie zależy na tym, żeby zdjęcia oddawały prawdę o mnie. A prawda jest taka, że jak ogarniam krytyka, to potrafię być spokojna, zabawna, wrażliwa... odważna.
I na tą sesję przyszłam w tej koszulce - mając jednocześnie naręcze innych ubrań. Ale Michał Warda powiedział "Wiesz co... zostań w tej". Miał rację, bo ta mówi:
"WILD - every heart must live in freedom"
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.