Na lotnisku w Amsterdamie znajduje się takie coś. Postanowiłam z tej rzeźby skorzystać, bo znakomicie ilustruje mój poziom zmęczenia fizycznego i emocjonalnego.
A przy okazji progu Wielkiej Nocy, zmęczenia, trudności i zwycięstw...
Odradzanie, wstawanie na nowo, nauka z tego płynąca, nadzieja w tym się rodząca nie może odbyć się bez wcześniejszego trudu, zmęczenia i bólu. I niezależnie od tego czy jesteśmy wierzący czy nie - pamiętajmy, że jeśli chcemy się rozwijać, to potrzebny jest ten czas ciemności, smutku, bólu. I wiem, wiem, wiem... Ja tez wolałabym bez tego etapu. Jak znajdę sposób bez tzw. aktu II, który zawsze przynosi trudy, to dam znać. Póki co nie znam skrótu.
Wiec dokładnie jak w "podróży bohatera" musi się to odbyć w tej kolejności:
Akt I - Wyzwanie
Akt II - Podróż
Akt III - Powrót
Jutro Wielka Niedziela, więc i Wielki Powrót:
- z ciemności do światła
- z rozpaczy do radości
- ze strachu do nadziei.
I tego nam właśnie życzę: światła, radości, nadziei.
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.