Dziś piszę to bardziej jako kobieta, choć w drugiej części wyjaśniam też co nieco tym naszym psychoslangiem. Wiecie, ja to się cieszę, że żyję teraz. W tych czasach. Ani 20 lat wcześniej ani 20 lat później. Dokładnie teraz. Jestem świadkiem przełomu świadomości. Świadomości tego, że ramy, ograniczenia, warunki - wszystko to jest umową społeczną. Tylko umową społeczną. I że możemy umówić się inaczej. Przez lata nie mogliśmy, ale teraz możemy. Nie od razu, ale stopniowo.
Mam wrażenie jakby umierał paradygmat kobiety cichej, miłej, schludnej, ozdoby męża i domu. A rodziła się kobieta, która jeśli zechce, z własnego wyboru może nadal być cicha, miła, schludna, ozdobą męża i domu. Może też taka nie być. Jej sprawa. Obserwując ruchy kobiece na świecie ale i u nas w kraju rodzi się we mnie nadzieja, że wszelkie przełomy społeczne rozpoczęła pewna masa krytyczna.
Wiecie... ja z fascynacją słucham pytań o to, jak kobieta kobiecie może zgotować tak potencjalnie traumatyczne przeżycie. Pojadę dziś psychodynamicznym slangiem trochę, żeby spróbować wyjaśnić. Otóż są takie koncepcje, które mówią, że jeśli sami nie mamy siły, narzędzi, gotowości żeby mierzyć się z czymś, to nieświadomie zabraniamy dokładnie tego robić innym. Tworzymy reguły, normy i prawa, które blokują coś, do czego sami się nie przyznamy, żeby nie widzieć tego u innych.
Seksualność i cielesność to tematy od wieków gorące. Seksualność i prawo do własnego ciała u mężczyzn ma rzecz jasna łagodniejszą wersję. Dla nich normy społeczne są luźniutkie jak dresy zakładane w soboty. Seksualność kobiet już mniej. I ja się nie dziwię. Przez laaaaata tak było. Wąskie ramy i powinności „dobrych obyczajów”. Do tej pory widać te różnice choćby w publikacji informacji. Mężczyźni mogą przy wyjeździe z Wawy patrzeć swobodnie na wielki jak cholera baner „Wazektomia”. A dziewczyny w gabinecie mogą jedynie szeptem mi opowiedzieć, że lekarz po porodzie podwiązał im jajniki, bo już nie dadzą rady mieć 2,3,4 czy 5 dziecka i ten sam lekarz czy lekarka nie może już o tym napisać w karcie pacjenta, bo by miał(a) problem. Nierówności były, są, ale wierze mocno, że się wyrównają.
Z czego te nierówności się biorą? Tak psychologicznie pojadę, w dwóch wersjach.
- Dla tych którzy nie lubią długich wpisów, zrobię skrót: z lęku.
- Dla tych, którzy mają ciut więcej czasu wyjaśnię dłużej: ja to się im w sumie nie dziwie ukracaniu kobiecej wolności seksualnej i odpowiedzialności za własne ciało przez lata. Kobieta zmysłowa, sensualna, świadoma siebie to kombinacja przerażająca. Jest sporo mężczyzn, którzy takich kobiet się po prostu boją. Jest też wiele kobiet, które się takich kobiet boją, bo według niektórych teorii takie one przypominają im o swoich własnych stłumionych potrzebach. Bo rzeczywiście, świadoma siebie kobieta to potęga. A jeśli do tego dodamy jeszcze mądrość i urodę, to obcowanie z taką kobietą może być paraliżujące. Dlatego pewnie powstało w czeluściach patriarchatu i/lub różnych mrocznych odcieni religii wiele praw, reguł i norm możliwie najciaśniej ukracających możliwość pojawienia się takiej silnej kombinacji.
Na szczęście świat się zmienia. I to, co obserwujemy teraz jest tego dowodem. To nie jest nowa walka. Tę walkę już toczono. Kobiety przed nami przecierały nam szlaki. My teraz przecieramy kolejnym. To może potoczyć się jeszcze chwilę, ale nie wolno nam zapominać drogie kobiety i mężczyźni, niebojący się kobiet, że cokolwiek rodzi się z lęku, musi umrzeć. A na to miejsce musi pojawić się miłość, która żyje wiecznie.
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.