Dawno (nigdy?) o tym nie pisałam a to nić tkająca wiele historii. Dużych. Małych. Starych. Młodych. W firmach. Bezrobotnych. Zamężnych. I samotnych. Żonatych. Partnerów. Partnerek. Córek. Wujków. Wszystkich.
Ta nić tka wiele życiorysów. A zaczyna się w dalekiej przeszłości każdego. Różne są domy. Wiadomo. Są takie, w których jedyną formą przetrwania jest skanowanie otoczenia i dopasowanie się do niego. Czytania z nastrojów, min, oddechów. Czytania z szybkości kroków wchodzenia po schodach, otwieranych drzwi i tonu głosu „już jestem”.
Ta umiejętność szlifowana przez lata to skarb, który może zmieniać się w przekleństwo. Bo po jasnej stronie mamy fakt, że czytanie otoczenia uczy ultra-uważności, otwartości, wsłuchiwania się w to, co dookoła. Ale ciemniejsza strona uczy bycia w ciągłym oczekiwaniu na najgorsze, napięcia, uzależniania swojej teraźniejszości od teraźniejszości innych. Uczy dopasowywania i elastycznego przekształcania swojej masy do formy innych. Upieka się innym. Spalamy się my. Oddajemy swoje, żeby pasowało innym.
To ma oczywiście swoje plusy, jak wszystko: potrzeby innych nie umkną naszej uwadze. Widzimy, słyszymy, czujemy. No i jak wszystko to ma swoje minusy, bo nasze potrzeby zostają w tyle. To nadal ma swoje plusy, bo ludziom będzie z nami dobrze. To ciągle ma swoje minusy, bo z czasem nam ze sobą przestaje być dobrze. To ma swoje plusy, bo adresujemy potrzeby innych zanim sami je nam odkryją. To ma swoje minusy, bo czytamy więcej niż mieści w sobie prawda. Stajemy się „zinnymi” zamiast „zswoimi”. Płacimy walutą ciągłego dostrajania zamiast walutą własnej melodii.
To schemat, z którego pierwszym krokiem do wyjścia jest świadomość „o rety to ja tak mam”. Kolejnym krokiem jest bilans, którędy chce iść i jak chce płacić. A potem już „tylko” kroki ćwiczące nas w reagowaniu inaczej.
Ćwiczyć, żeby:
- Nie wstawać automatycznie, kiedy tylko usłyszmy dźwięk klamki. Możemy przecież leżeć na kanapie.
- Nie reagować lękiem, kiedy ktoś najeżony odburkuje nam w przelocie. Możemy przecież nie mieć z tym nic wspólnego.
- Nie reagować niepewnością, że nasze potrzeby w ogóle warto wyrażać. Świat nie umrze, kiedy się z nimi odkryjemy. Świat umrze, kiedy z nimi zostaniemy.
Nasz świat umrze a my z nim.
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.