Jak mówi profesor Bartłomiej Dobroczyński w książce Agnieszki Jucewicz „Czując” - „Radować się nie wypada, nie ma na to czasu”. Trzeba strzec niepodległości Polski.
Złośliwie mówiąc – cechą naszej tożsamości narodowej jest skłonność do cierpiętnictwa. To taki nasz garb. Nawis uwarunkowany historycznie. Widać to choćby we współczesnym języku politycznym, w którym nawoływanie do radosnego świętowania wspólnoty brzmią sztucznie, natomiast wspomnienia różnego rodzaju męczeństw są odruchowe i naturalne. Ludzie, którzy przyjeżdżają tu z zagranicy, często mają taką refleksję: << Dlaczego u was na ulicy ludzie się nie uśmiechają? Dlaczego nie czuć radości? Rozwinęliście się gospodarczo, macie piękny kraj, przyrodę, wiele rzeczy się wam udało!. Warunki się zmieniły, a my nadal w mroku.<<
My, Polacy jesteśmy dobrzy w “odpamiętywaniu” rocznic tragicznych wydarzeń z przeszłości. Mamy na to specjalne święta, parady, a nawet pieśni, które podkreślają trudy i znoje. Śpiewanie „co nam obca przemoc wzięła” albo „tylko mi Polski żal”, organizowanie uroczystości upamiętniających najazd na nasz kraj, celebrowanie dnia, w którym wykonano wyrok na rtm Pileckim, przypominanie o dniu ofiar ludobójstwa itd. Z dziejów Polski wspominamy momenty, które przywołują ból, gorycz i rozpacz. Jako psycholożka uważam, że to ważna część historii każdego z nas i istotny element tożsamości danego kraju, szkoda tylko, że tak bardzo skupiamy się na ciemnych kartach przeszłości, że potem niewiele przestrzeni zostaje na docenianie tego, co było i co jest piękne oraz dobre.
Jakie święto chcielibyście/chciałybyście świętować?
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.