Dobra. O tym przywództwie z serca teraz (wholehearted leadership). Odważny lider, srodważny lider niejeden umysł powie. No bo, co to właściwie znaczy? Pozwólcie, że objaśnię :)

Nie, nie trzeba płakać w biurze. Nie, nie trzeba robić szkoły terapeutycznej, że móc dowodzić ludźmi w łańcuchu dostaw. Nie, nie trzeba „babrać” się w tych emocjach. To, co trzeba, to być człowiekiem, który ma serce. Czyli, jeśli widzę, że ona w tej kamerze na tym konf callu ma łzy w oczach, bo trzydziesty ósmy raz jej synek pyta o Power Rangers a ona nie może się skupić... albo jeśli on odpisuje mi kolejny raz w tym tygodniu o 3:23 w nocy... albo jeśli ktoś prosi mnie dwudziesty drugi raz o przełożenie spotkania na inny termin, to...
Zadzwonić i zapytać, co się dzieje i czy mogę jakoś pomoc. Zapytać, czy czegoś potrzebują. Albo nawet nie pytać, tylko powiedzieć po ludzku: „Kurde... wiem, trudne to wszystko, co nie? Cholernie i stresujące i wkurwiające. Wiem. Rozumiem. I tym bardziej doceniam, że się starasz. Widzę to. To kiedyś minie i będziemy się z tego śmiać. A póki co, działajmy z tym, co mamy i tu gdzie możemy.”
I są takie firmy, działy, zespoły w których liderzy powiedzą: Jasne... jak będę ich tak chwaliła to się rozwleką i nie dowiozą, teraz to dopiero trzeba ich trzymać krótko.
I są też takie, gdzie ponad 150 osób zapisze się na mój wykład o tym, jak radzić sobie z emocjami, relacjami i lękiem. Gdzie dopytują, czytają, zmieniają. Wiedzą, że stary porządek rzeczy i działania nie prowadzą w dobre miejsce i, że to równia pochyla. Że teraz trzeba po nowemu. Po ludzku. I tym, szczególnie dziękuje teraz, szczególnie za to, że nie odwracacie oczu od serca. I liderzy... to, co możecie powiedzieć albo zrobić dla swoich ludzi mówcie i róbcie też sobie i dla siebie. Bo self-compassion w praktyce wygląda tak:
„Kurde... wiem, trudne to, co nie? Cholernie i stresujące i wkurwiające. Wiem. Rozumiem. I tym bardziej doceniam, że się starasz. Widzę to. To kiedyś minie i będziemy się z tego śmiać. A póki co, działajmy z tym, co mamy i tu gdzie możemy.”
A nie tak: „Jesteś do bani. Nie nadajesz się. Nie ogarniasz. Ludzie stracą pracę przez ciebie a ty z nimi”. To nigdzie nie prowadzi. Nigdzie, gdzie chcemy być."
Słuchajcie, teraz jest dokładnie ten czas. Czas najwyższy na wrażliwość (ang. vulnerability), która z definicji obejmuje: ryzyko, niepewność i emocje. A to moi wy mili najmilsi definiuje przecież nasz ostatni piątek, czwartek, środę, wtorek, poprzedni tydzień i poprzedni miesiąc. I obejmuje jutrzejszą niedzielę, potem poniedziałek, wtorek i środę, maj, czerwiec, 2021 i 2054. Bo nawet kiedy już ten wirus się skończy to i tak ryzyko, niepewność i emocje będą z nami. I to może nawet lepiej, bo już będziemy wiedzieć, jak z tym żyć. Tak po ludzku.

Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.