W przededniu dnia miłości chciałam dwa słowa w tej materii. W moim całym dotychczasowym 37 letnim życiu kobiety otaczały mnie zewsząd. Mama, siostra, bratowa, kuzynki, koleżanki, przyjaciółki, partnerki. Te role choć nadawane biologicznie, zawodowo lub społecznie sprowadzają się właściwie tak naprawdę po prostu do bliskości kobiety z kobietą. Ja z nią. Ona ze mną.
Relacje kobiet to złożona materia. Dynamiczna. Piękna. Plemienna. My kobiety potrafimy wiele dawać. Dajemy empatię. Dajemy czas. Dajemy intuicję. Dajemy też sobie nieźle popalić. To nie zawsze są łatwe relacje. Matek z córkami, sióstr z siostrami, koleżanek z koleżankami, kochanek z żonami. Jak wszystko w życiu, tak i relacje z kobietami mają swoją jasną i ciemną stronę i w sumie dlaczego miałoby tutaj być inaczej. Tak ma być. Oddalamy się i zbliżamy do siebie. Jak przypływy i odpływy.
To samo dotyczy naszych wewnętrznych relacji z samymi sobą. Ja wciąż uczę się relacji z tą kobietą we mnie. Uczę się również relacji z innymi kobietami. W zeszłym roku byłam na takich wyjazdowych kilkudniowych warsztatach dla kobiet właśnie o kobiecości, seksualności, plemienności. Pamiętam tę grupę kobiet w różnym wieku, w różnych momentach życia, w różnych ciałach, które kiedy na koniec stanęły w kręgu, to stworzyły MOC nie do zatrzymania. Moc tworzenia, kreowania, rodzenia i wielokrotnego odradzania po tym, co przeżyły, to siła najsilniejsza z silnych.
Dom, szkoła, studia, praca, życie - wszędzie, gdzie spotykam kobiety, spotykam je czasem na chwilę, czasem na dłużej, czasem na zawsze. Mam taki czas w życiu, że mam to szczęście doświadczać ogromnego bycia od kobiet z mojego otoczenia. Mam stare przyjaźnie od lat, które towarzyszą mi byciem, życiem, śmiechem, winem… ;) Mam też takie, które poznaję dzięki mojej pracy i są najsłodszym skutkiem ubocznym tych tysięcy warsztatów. Tak poznałam Kasia Malinowska właśnie.
A dziś cały wieczór o kobietach, bo premiera książki Michelle Obama „Becoming”. W dyskusji panelowej: Jolanta Kwaśniewska, Sylwia Chutnik, Omenaa Mensah, Roma Gąsiorowska i prowadząca wieczór Karolina Korwin-Piotrowska. No i my: Kasia Malinowska z Michaśką, córką swą i mła.
Jak wiecie, z Stanami jestem związana dość mocno. Tak w sumie było od zawsze. Dawno temu pojechałam tam kiedyś do szkoły językowej i zadomowiłam się w pewnej rodzinie. Potem wracałam kilkakrotnie. A teraz jestem prawie co roku. Tak poznawałam ten kraj. Kraj tak podobny do filmów, które widzimy i jednocześnie tak różnych od nich. Kraj kontrastów. Kraj, który choć historią krótki, to złożonością i wielowarstwowością niezwykle wciągający. Kraj, który poznaję poprzez pracę ze wstydem i widzę, że oni też mierzą się z tym samym: my-oni, lepsi-gorsi, biali-czarni, homo-hetero, wschód-zachód itd.
Każde pokolenie ma jakieś zadanie do wykonania. Czuję, że naszym jest wrócić do prawdy. Do prawdy która brzmi - uwaga będzie duchowo:
Jesteśmy jednym. Wszyscy razem tutaj. Jesteśmy jednością zasilaną miłością.
Więc skończmy już te dyrdymały, że oni za płotem inni, a tamci gorsi, a ci głupi. Że te różnice zbyt wielkie, żeby je pogodzić. Pierdu pierdu. Miłościu Miłościu.
O i tak sprytnie domknęłam temat miłości o której mowa w pierwszym zdaniu. Ha! ;)
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.