No będę poszerzać definicje odwagi. Będę dudnić, że są jej różne odmiany. Niektóre są bardziej spektakularne i głośne a inne odbywają się w ciszy i cieniu ale odwaga to odwaga, bo i ta duża i ta mała, głośna czy cicha, radosna czy smutna, to trzy elementy:
- ryzyko
- niepewność
- emocje.
Kiedy na warsztatach pytam o skojarzenia z odwagą, to chyba najczęściej dostaje odpowiedzi z kategorii: podróże. Odwagę przypisujemy odkrywcom nowych lądów, źródeł, szczytów. I to jest odwaga. Racja.
Odwagę podziwiamy w podróżach dookoła świata z jednym plecakiem. I to jest odwaga. Racja.
Odwaga nazywamy schodzenie do najgłębszych jaskiń świata. I to jest odwaga. Racja racja racja.
Ale.... dziś przeczytałam w internatach (cytat z Wycinki w termosie), coś co chodziło mi po głowie dzień i noc, dzień i noc, dzień i noc.
Jeśli marzysz o odważnej przygodzie, przypływie adrenaliny, ekscytujących odkryciach, niezapomnianych doznaniach, to wybierz się w podróż... w głąb siebie.
Dodam z doświadczeń własnych, ale też przeżyć osób, których jako psycholog jestem świadkiem, że ta podróż w głąb, to może również być niezła jazda - prawie jak ta narciarska Andrzeja Bargiela, kręta i wąska jak jaskinie eksplorowane przez Krzysztofa Starnawskiego lub walka z zimnem i dystansem kanału La Manche Gertrudy Ederle.
Poznawanie siebie to ryzyko, niepewność i tony emocji. A to moi drodzy jak pamiętacie z początku tego wpisu, to właśnie jest odwaga.
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.