W ostatnim roku w moim najbliższym otoczeniu rodzinno-przyjacielskim pożegnałam sześć osób. Odeszło stąd, tam. Dużo. Za dużo jak na jeden rok. Każde z tych pożegnań miało inny przebieg. Zaskoczenie mieszało się z przewidywaniem. Szybkość z długim trwaniem. Ból z jego brakiem.
Pamiętam jak parę lat temu wracałam autostradą nocą z jakiegoś szkolenia i słuchałam audiobooka. To była polecona przez moje koleżanki z branży z USA książka o umieraniu właśnie. „Dying to be me”. Niedawno okazało się, że jest książką, która jest też w wersji polskiej. „Umrzeć by stać się sobą” Anita Moorjani. To książka, która w zupełnie odmienny niż dotychczas sposób opowiedziała mi wtedy nocą o śmierci, o pożegnaniu i o relacjach z bliskimi, którzy odeszli.
Więc kiedy początkiem tego roku odszedł mój Tato, przypomniałam sobie słowa z tej książki. Jest wiele podejść do śmierci. Medyczne. Religijne. Biologiczne. Społeczne. Duchowe. Albo żadne, bo wierzymy, że po śmierci nie ma nic. Jakiekolwiek by ono nie było, jakiejkolwiek soczewki byśmy nie mieli odejście bliskich to stan, w którym stajemy w obliczu końca czegoś. Czeka nas zmierzenie się z trzema elementami żałoby: straty, tęsknoty i konieczności reorganizacji i co ważne one nie mają swojej kolejności, bo żałoba nie jest linearna. Nie przebiega „po kolei”. Przebiega jak chce i wraca kiedy chce. Więc na te najbliższe lub przyszłe dni, na ten czas kiedy jest u was świeża albo zamierzchła, życzę nam umiejętności przytulenia wszystkich trzech składowych żałoby blisko serca. A przede wszystkim przytulenia siebie, bo Ci, którzy odeszli chcą naszego szczęścia, uśmiechu, radości. Chcą dla nas najlepiej i życzą nam jak najlepiej. Wierzę, że tam po drugiej stronie są już czystą miłością. Najpiękniejszą, bo nie zmąconą ziemską ułomnością przekonań, założeń czy stereotypów. Są wolni od tego, więc mogą już tylko kochać.
O śmierci mojego Taty dowiedziałam się będąc tam na tej plaży. Niby daleko fizycznie ale bliskość potęgi oceanu sprawiła, że czułam Jego bliskość tam. Gadałam z Nim po cichu a On odpowiadał mi falami, słońcem i wiatrem. Bo po śmierci takie cuda stają się możliwe.
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.