Co rusz w sieci trafiam na zdjęcia płaskich brzuchów – najczęściej w tej konwencji „przed i po”. Wcześniej było tak, a teraz dzięki sile, determinacji, wytrwałości mam brzuch inny – płaski, wysportowany, jędrny.
Liczba lajków pod zdjęciami tego typu wskazuje na dużą popularność takich postów a treść komentarzy może sugerować podziw i zachwyt taką metamorfozą. Mam nawet wrażenie, że teraz na wiosnę ten efekt jeszcze się potęguje. I to nie tylko na naszym rodzimym podwórku ale też na tym zagranicznym.
I tak się zastanawiam, o co chodzi z tym brzuchem?
Rozumiem, że jest w tym zaszyty przekaz o tych wszystkich wartościowych rzeczach, jakimi są siła woli, wytrwałość, umiejętność pracy na odroczonych celach. Bo fakt faktem, żeby schudnąć trzeba się wysilić. A to w innych podziwiamy.
Ale ja bym bardziej podziwiała, gdyby ktoś zamiast płaskim brzuchem, pochwalił się tym, że:
- poprosił o pomoc a nie starał się udawać, że ze wszystkim zawsze da radę sam
- kiedy po raz kolejny na spotkaniu rodzinnym ktoś pyta "No to kiedy te dzieci?" - nie usuwa się w cień poczucia winy tylko mówi co czuje, kiedy ktoś pyta o tak intymne sfery i prosi, żeby tego więcej nie robił
- powiedział mężowi, że potrzebuje więcej czułości w relacji
- gdy wahał się czy wymienić w restauracji jeden składnik na drugi, przypomniał sobie, że ważniejsze od tego, co pomyślą inni jest jego własne zdrowie
- nie przyjmie dodatkowych zadań, który realizacja wykracza poza godziny pracy
- powie wprost bliskiej osobie, że ją kocha i przestanie zakładać, że „ta osoba przecież to wie”.
Tu dopiero jest potrzebna wytrwałość, siła, odwaga, praca na odroczonych efektach…
Więc kusi mnie akcja w stylu „przed i po” ale nie w odniesieniu do wyglądu tylko do zachowań, które odzwierciedlą podróż do bycia bliżej tym, kim tak naprawdę jesteśmy... z płaskim czy innym brzuchem.
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.