We’re sorry to inform you… (ang. „Z przykrością informujemy…”)
Tak zaczynał się mail, który dzisiaj dostałam. Ci, którzy są z branży szkoleniowo-coachingowej, to będą wiedzieć o co chodzi a Ci, którzy nie są, to zaraz się zorientują.
Firmy, które chcą dla swoich pracowników wykupić usługi coachingowe muszą wybrać z całego gąszczu coachów tych, w których ręce oddadzą swoich ludzi. Żeby dobrze wybrać tworzą jakieś kryteria albo szukają z polecenia, albo weryfikują certyfikaty, albo wszystko na raz. Generalnie chodzi o to, żeby adekwatnie do potrzeb firmy i pracowników wybrać. I słusznie. Nawet bardzo.
No i człowiek (czyt. ja) staje do takiego konkursu. I jak to w życiu finał jest taki, że czasem go wybierają a czasem nie. Dziś dla mnie jest ten dzień, kiedy nie przeszłam dalej. Racjonalna część nawet może i rozumie taki wynik. Zaważyło to i siamto, albo to i tamto. Ale emocjonalne to kurka zawsze jakoś tam zaboli, że „nie wybrali akurat mnie, chlip chlip”.
I żebym nie wiem, ile lat miała i żebym nie wiem, ile takich selekcji przeszła, to jak się trafia ta, której się nie przejdzie, to jakoś tak smutno.
I pewnie to stąd, że dotyka to tej naszej najczulszej wrażliwej ludzkiej struny - lęku przed odrzuceniem. Być może taka decyzja o niepodjęciu współpracy do lęku przed odrzuceniem, to duży skrót myślowy ale jest tam pewien zbiór wspólny. To coś z obszaru: Czy jestem na pewno wystarczająco mądra? Doświadczona? Wykształcona? A co jeśli nie? A jeśli nie nadaję się do tego?
I dziś mówimy tutaj o jakiejś ofercie coachingowej ale wczoraj to mogły być nasze pytania o awans w pracy, a jutro pytania o związek, w którym jesteśmy. I kiedy ktoś mówi, że go "ten cały lęk" nie rusza, to ja tak szczerze to w to nie wierzę, bo nawet ewolucyjnie odrzucenie było czymś, co nas najbardziej przerażało. To dotyka bardzo czułego miejsca w nas, które reaguje na najmniejsze drgania. Nawet te przetargowe.
Lęk przed byciem „nie-wybranym” czyli w jakimś sensie odrzuconym, towarzyszy nam od zawsze i pewnie też będzie z nami na zawsze. Trzeba się z faktem pogodzić i koniec kropka.
I nie piszę, żeby się żalić czy szukać pocieszenia - piszę, żeby oswajać ten teren i otwarcie o nim pisać/mówić, bo to, że o nim nie rozmawiamy, niestety nie oznacza, że go nie ma. A przecież takie to właśnie Never Ending Sorry...
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.