Warsztaty otwarte są trochę inne niż te dla firm. W sensie materiał ten sam, ale dynamika inna. Oba rodzaje kocham, ale… na otwartych wszyscy chcą być i pracują na sali od pierwszej minuty. Na zamkniętych dla firm czasem też a czasem… potrzebują więcej poczucia bezpieczeństwa na tyle, by opuścić gardy.
Opory są naturalną częścią i występują w każdej z tych grup, bo przynależą do procesu rozwojowego. Ja sama, kiedy jestem uczestniczką, noc wcześniej przed warsztatem kwestionuję decyzje bycia tam i mam ochotę zrezygnować, ale też czasem schodzi mi trochę oswoić się już na samym warsztacie. Bo rozwój, choć cudowny to bywa nieprzyjemny - opór to oznaka tego, że zbliża się transformacja. Na otwartych warsztatach opór częściej dotyczy wewnętrznego procesu uczestniczek lub uczestników. Podczas firmowych warsztatów opór częściej dotyczy przebiegu, tematyki, a czasem sali warsztatowej lub jakości kawy - czegoś dotyczyć musi, żeby miał się od czego odbić. Normalna sprawa. Najpiękniejszy moment to ten, kiedy opór puszcza. Kocham go, bo wtedy wewnętrzne płyty tektonicznie ruszają się i ustalają się w nas nowe lądy.
Mam w sercu wiele historii z przemieszczających się płyt tektonicznych w środowiskach, w których maski, tarcze i zbroje mechanizmów obronnych mają się świetnie. Jedna z tych historii dotyczy wykładu. Bank. Poważna atmosfera. Poważna sprawa. Poważna konferencja. Opowiadałam o empatii i self-compassion jako kluczowych składnikach budowania kultury odwagi. Opowiadam historie, w której mówię, że jedna z praktyk czułości do siebie polega na mówieniu do siebie czule, tak jak mówimy do osób, które kochamy lub do naszych zwierzaków. Kochanie, skarbie, cudo… sami wiecie.
Dla przykładu opowiadam historię mojego psa Tajgi, na którą mówiłam Żuczku. Więc kiedy uczyłam się mówić do siebie czule, mówiłam do siebie Żuczku. Przypominam, że to poważna konferencja itp. itd… ale dzielnie mówię dalej. Potem przytaczam badania, cytuje, żeby wyrównać poziom powagi. Kończę i po wykładzie podchodzi do mnie jeden z uczestników, człowiek ważny z wysokiego C z książką… i mówi: “Pani Joanno, czy mógłbym prosić o autograf?” Pytam dla kogo? Odpowiada: “To dla mnie. Dla Żuczka.”
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.