Jest taki poziom lęku, który jest już nie do zniesienia. Jest taki poziom, w którym ludzie odwracają się od innych ludzi, informacji, zdarzeń, żeby przeżyć. Psychologicznie przeżyć. Jest taki poziom, który zamiast wspierać działania redukujące lęk, intensyfikuje go.
Skalowanie lęku jest kontr-produktywne dla intencji zmobilizowania ludzi do działania. Mam tu na myśli wszystko: klimat, migrację, pandemię, dyskryminację, sytuację finansową państwa. Jeśli zastraszymy ludzi za bardzo, to oni NIC nie zrobią.
Ewolucyjnie lęk ma wyostrzyć zmysł, zwrócić naszą uwagę, wzbudzić czujność i to cenne - służy przetrwaniu w bezpieczeństwie - ale kiedy jest go za dużo, za często, za głośno - działa blokująco, a my musimy wówczas albo się znieczulić, żeby go nie czuć albo następuje paraliż i tzw. under-functioning, czyli tracimy naszą sprawczość.
Bycie w ciągłym lęku nam i nikomu nie służy. Jest obezwładniające, odbierające siły, destrukcyjne dla empatii, kreatywności, bliskości. Więc kiedy widzę nagłówki jednego z wiodących portali informacyjnych (sprawdziłam inne, sytuacja jest bardzo podobna), to zastanawiam się, że oprócz clickbite’ów nie robią nikomu dobrze. Dziennikarstwo jest od opisywania rzeczywistości taką jaka ona jest, a namiętne pokazywanie tylko jakiegoś jej wycinka, który zabarwiony jest złem, uważam za psychologiczne zagranie nie-fair i strzał w kolano ludzkości.
Jeśli chcemy zmobilizować ludzi, ba nawet całe społeczeństwa, to trzeba to robić umiejętnie. Bombardowanie niusami o tym, co złego się dzieje, jak tego dużo i jak bardzo nam wiele grozi, nie pomoże. Trzeba zachować równowagę i do cholery trzeba też mówić o tym, co dobrego dzieje się na świecie, bo za chwilę uwierzymy, że świat jest zły i nie ma o co walczyć, a wtedy wszyscy zginiemy.
To piszę w stronę mediów, ale też w stronę nas ludzi. Równoważmy zło, dobrem. I każdego jednego dnia, pomyślcie o tym, co się wydarzyło dobrego. Za co komuś możecie podziękować. Za co jesteśmy wdzięczni. Dopóki nie zmieni się polityczna czy medialna retoryka zła, musimy wziąć sprawy w swoje ręce i serce.
Zatem dzisiaj pomimo narodowców, sytuacji na granicy, liczby zakażonych, zagrożeń blackoutem i odcięciem gazu, błagam zróbcie coś dobrego: doceńcie kogoś, pomóżcie komuś, bądźcie wdzięczni, bo wciąż jest za co.
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.