Zajęłam się wstydem dla siebie, żeby sobie pomóc. Bo na przykład wstyd sprawił, że uwierzyłam, że jestem za głupia na czytanie. Lektury jeszcze jakoś tam czytałam, bo byłam perfekcyjną uczennicą oczywiście. Ale poza tym nic nie czytałam. Tak samo miałam ze sztuką.
Nie chodziłam na wystawy, do teatru, muzeów bo wydawałam się sobie za tępa na dekodowanie i doświadczanie tych form sztuki. Ile lat zeszło mi odkręcić, że nie jestem za tępa na cokolwiek, ale że coś może, ale nie musi mi sprawiać przyjemności, intrygować, przemawiać, poruszać. Że czytając, słuchając, patrząc mogę mieć to samo wrażenie, które mam jak robią mi USG. Coś widzę, ale tak naprawdę to nic nie widzę.
Powoli dochodziłam do tego, że muzeum Van Gogha w moim ukochanym Amsterdamie mogę zwiedzać po swojemu i rozumieć po swojemu. Że książką którą zachwyca się wiele osób mogę uznać za coś totalnie nie w moim klimacie i odłożyć po kilkunastu stronach (o zgrozo!). Że nie każda wyszukana muzyka jest dla mnie albo film, który “trzeba zobaczyć”, rzeczywiście muszę zobaczyć. To stopniowe uwalnianie się z kleszczy wstydu dało mi dostęp do magicznej krainy kina, książek, teatru, koncertów. A dobrze wiemy, że droga do serca, to droga przez sztukę, no bo jak inaczej jeśli mówimy heART.
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.