Macie w swoich historiach takie osoby, które znacząco wpłynęły na Wasze życie? Których udział jest nie do przecenienia? Takie, które czasem samą swoją obecnością przywrócili jakąś równowagę albo przywróciły nadzieję na harmonię?
To może być jednorazowe spotkanie (rzadziej) albo jakiś dłuższy okres, w którym ta osoba była towarzyszem w Waszym życiu. W psychoterapii mówi się o tzw. figurze korygującej. I czasem takie postacie widoczne są od razu a czasem (jak sporo rzeczy w psychologii) taka obecność może na nas wpływać zupełnie nieświadomie i dopiero w retrospekcji okazuje się, że ktoś taki był i coś pomógł „wyprostować”.
To skorygowanie może mieć różne oblicza np. ktoś mógł pokazać nam czym jest prawdziwie poczucie bezpieczeństwa albo na czym polega bezgraniczne zaufanie, albo nauczył nas kochać bez lęku czy oswoił seksualność. A, że często wychodzimy z domów, w których czegoś z powyższej listy zabrakło, to pojawienie się takiej figury może wyrównać deficyt. Takie figury pomagają coś zrozumieć, uświadomić a często doświadczyć, czegoś o czym nie wiedzieliśmy, że jest możliwe.
Zdarza się też, że taką osobą może być pracujący z nami terapeuta ale to też są „zwykli-niezwykli” ludzie w naszym życiu. Jest to dość tajemnicza grupa mająca różnorodne „przebrania” - bywają nimi: przyjaciele, duchowni, nauczyciele, kochankowie albo zupełnie obce osoby poznane w „przypadkowych” okolicznościach itd.
Takie doświadczenia korygujące są bardzo ważne z przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, że z jakichkolwiek domów byśmy nie wyszli, to zawsze jest nadzieja, że życie uzupełni nam to, czego tam zabrakło. Po drugie pamiętajmy, żeby właśnie po trudnych przejściach jednak tak bardzo szczelnie nie uzbrajać poranionego serca i móc wpuścić takie osoby do naszego życia, do naszej historii, bo one są w niej na wagę złota.
Figury korygujące pojawiają się zawsze we właściwym momencie i mają określone "zadanie" do wykonania. Czasem trudno nam się z nimi pożegnać ale zatrzymywanie ich dłużej niż to potrzebne szkodzi obu stronom. Bądźmy więc uważni, żeby wiedzieć, kiedy je wpuścić a potem kiedy wypuścić, bo taki czas przyjdzie na pewno. Choć w sumie, to w psychologii nic nie jest na pewno...
I pomyśleć, że byłam na mat-fizie w liceum i nikt o takich figurach nie wspomniał!
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.