- Jak bardzo trzeba się odsłonić, by opowiedzieć historię tak prawdziwie?
- Sposób wyjaśnienia zawiłości psychologicznych przez pryzmat moich historii, których w książce jest około 90 procent, nie jest mi ani obcy, ani nowy. Nauczyłam się tego od Brené Brown i ta lekcja była punktem zwrotnym w sposobie prowadzenia przeze mnie właściwie wszystkiego: warsztatów, wykładów, wywiadów itp.
Wcześniej żyłam w dość mocnym paradygmacie roli, zgodnie z którym chciałam schować to, co osobiste, wierząc, że skoro będę czysta, transparentna, pozwoli to mocniej wybrzmieć historiom uczestników. Brené skutecznie mnie tego oduczyła; patrzyłam, słuchałam, z jaką łatwością, lekkością włącza swój materiał w proces grupowy i czułam, że wówczas łatwiej mi uczyć się od niej psychologii, łatwiej zapamiętywać, a potem wdrażać zmiany, bo mam przykłady z życia. Pomyślałam, że też tak chcę i że nie zamierzam już dłużej skrywać się za wyobrażoną przeze mnie fasadą tożsamości psycholożki. Zaczęłam wplatać swoje doświadczenia, wprowadzać je na sale warsztatowe. To, co jest nowe w przypadku książki, to fakt, że nie wiem, do czyich rąk moja opowieść trafi, nie znam wszystkich odbiorców ani odbiorczyń, nie patrzyłam im w oczy. Książka teraz idzie w świat, którego ja już nie widzę. A jednocześnie tka się pajęczyna, która mnie łączy z tymi, których do tej pory nie znałam, a od których dziś dostaję wiadomości, SMS-y, mejle i słyszę, że książka „działa”.
Całość w papierowej wersji Dziennika Polskiego lub w cyfrowej.
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.