Pamiętam moment, w którym słuchałam o medytacji jako kolektywnej formie wsparcia. Siada grupa osób fizycznie blisko, albo niekoniecznie nawet w tym samym miejscu i wspólnie o określonej godzinie medytują w jakiejś intencji. Mój uniwersytecko wykształcony umysł mówił: WTF?! co to ma do rzeczy?! Trzeba robić. Nie siedzieć. Działać.
Moment oświecenia przez małe „o” (nie tracę nadziei na oświecenie przez duże „O”) miał miejsce, kiedy pojęłam, że powyższy akapit był dla mnie prawdą do momentu, aż nie zrozumiałam, że świat składa się z czegoś więcej niż materii. Że świat to energia. A energia jest we wszystkim i we wszystkich.
Tylko ciągle miałam zgrzyt. No dobra. Energia srergia. Jak ja właściwie na tym psychologicznym poletku mogę pomagać w takich momentach jak ten, który tak żywo dotykamy teraz. No i odpowiedź przyszła sama. Przyszła poprzez moje serce a potem ręce. Zrozumiałam bowiem, że moją siłą, moim talentem, mocą są SŁOWA.
Bardzo późno odkryłam pisanie. Myślę, że to było jakoś w wieku 35 lat. Zrozumiałam, że słowa pisane czy te mówione też niosą energię. Niosą ją tym, którzy jej potrzebują. Wtedy odetchnęłam z ulgą, bo już wiedziałam, że nie jestem tu na marne, że na coś się przydam.
A skoro słowa to energia, to mam dla Was cztery najpiękniejsze: godność, miłość, odwaga i wdzięczność.
Godność kobiety.
Miłość wolności.
Odwaga szczerości.
Wdzięczność jedności.
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.