Piszę artykuł o błędach w empatii, czyli mówiąc językiem pozytywnym "o obszarach rozwoju w zakresie tej kompetencji" ;) albo mówiąc językiem ulicy "fakapach" ;)
Przytaczany przeze mnie szósty powszechny błąd jest taki:
„Oj weź przestań, to nie jest problem. Wojna w Syrii to jest prawdziwy problem”. Kto z nas nie dostał kiedyś takim lub podobnym zdaniem w serce? Zestawianie naszych trudności z trudnościami o skali globalnej zawsze sprawi, że nasze wyglądają banalnie.
Jest tylko jedno ale… to umniejszanie nie pomaga nam przechodzić przez nasze trudności tu i teraz. To zostawia nas z naszym bólem oraz swego rodzaju poczuciem winy, że być może nie mamy prawa się skarżyć, bo inni mają gorzej. I zamiast poszukać wsparcia to chowamy się w szufladzie z opisem "mniej ważne".
Ale to nikomu nie pomaga. To rodzinom w Syrii nie pomoże, ani uchodźcom nie pomoże. Nikomu nie pomoże, że ja zignoruję ból mojego syna, który mierzy się z byciem wyśmiewanym w szkole albo cioci, która mierzy się z chorobą, czy przyjaciela, który właśnie stracił pracę.
Nikomu nie przybędzie niczego dobrego przez próbę zmniejszenia ich bólu.
Jasne. Zawsze warto mieć punkt odniesienia do rzeczywistości, żeby wiedzieć też, za ile rzeczy możemy być sobie i innym wdzięczni, ale też uwolnijmy się od przekonania, że empatia jest skończonym zasobem i jeśli dam ją komuś tutaj, to zabraknie tam na wojnie.
A wiecie... Może jak kogoś wysłuchamy tutaj dzisiaj, damy czułość i brak oceny, to ten ktoś wróci do domu spokojniejszy i przeglądając fb trafi na akcje np. pomocową Syrii albo Kacperkowi i będzie chciał właśnie innym pomoc, bo ktoś przed godziną pomógł jemu? Hę? I takim łańcuszkiem z empatią dojdziemy daleko, za siódmą górą, za siódmą rzeką.
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.