Gdyby to był tekst do gazety, to nadałabym mu tytuł: Ameryka nie jest tak daleko.
A lead byłby taki: Myślimy sobie, że oni tam w tej Ameryce maja teraz kiepsko. Dobrze, że u nas nie ma tego problemu na tle rasizmu i to w takiej skali. Ufff. Co za ulga. Przynajmniej z tym nie musimy się mierzyć w kraju nad Wisłą. Czy na pewno?
Rzeczywiście kolor, odcień, barwa skóry u nas raczej w kierunku jasności jasnej, skandynawsko słowiańskiej z elementami pigmentowymi zaciemniającymi ale jednak wciąż jasność. Skala mniejsza, bo mniej innych ras. Ale czy to oznacza, że rasizmu nie ma? Czy my przypadkiem nie wpadamy w te same sidła tylko nie nazywamy tego rasizmem, dyskryminacją, uprzywilejowaniem białych? W naszym pięknym kraju nad Wisłą całkiem dobrze, a ostatnimi czasy lepiej i lepiej mają się uprzedzenia na tle religijnym, politycznym, płciowym. Nie chodzi więc o kolor skóry ale chodzi o kolor wiary, kolor kobiet, kolor niepełnosprawnych no i pęczek kolorów LGBTQ. Ten „problem” to dopiero ma wiele kolorów do wypierania.
Bywam w USA właściwie co roku. A czasem nawet dwa razy w roku. Na chwile, na dłużej, na warsztaty, na konferencje. Generalnie, żeby się uczyć. I uczę się... uczę się historii, o których opowiadają mi moi koledzy i koleżanki ubrani w całą paletę barw skóry. Opowiadali i nie chciało mi się na początku uwierzyć, że kraj ten jest tak niejednorodny. Że jednocześnie może być pionierskim i tak utkniętym, otwartym i tak zamkniętym, mówiącym o wolności i jednocześnie szczelnie ją zamykającym w ramy przekonań.
Od 2014 doświadczam Ameryki innej niż w filmach. Doświadczam kraju, który jak każdy ma swoją historię, oczywiście inną niż europejskie państwa ale… krwi, łez, przesiedleń, zaborów, niewolnictwa pełne są ich koleje losów. I słucham tych historii ze łzami w oczach bo są o bieżącej historii, są o teraźniejszości… o tym, jak traktuje się innych… innych od nas. A potem z tych Stanów ląduję na Okęciu i patrzę na nas. Na nasz kraj pełen krwi, łez, przesiedleń, zaborów i niewolnictwa rozumianego szeroko. I na to jak traktuje się u nas innych. Podobnie…
Ameryka nie jest znowu tak daleko. Ameryka jest blisko. Jest w kościołach lepszych religii i gorszych. Jest w domach lepszych i gorszych. Jest w zawodach lepszych i gorszych. Jest w płci lepszej i gorszej. Jest wszędzie. Jest w nas. Ameryka jest w nas. Nie tak daleko. W głowie. Ameryka jest w głowie. Nie w sercu, a musi być w sercu. Ameryka musi być w sercu, bo serce pomieści wszystkie kolory.
Jestem psychologiem specjalizującym się w tematyce wstydu i odwagi. Współpracuję z osobami i zespołami świadcząc usługi coachingowe i szkoleniowe zarówno dla klientów prywatnych, jak i biznesowych.